Moda na toksyczność - dlaczego tak wiele kobiet gloryfikuje destrukcyjne zachowania
Kultura roszczeniowa – dlaczego współczesne kobiety oczekują księżyca z nieba
Odpowiedzialność? Nie, dziękuję - ucieczka nowoczesnych kobiet od konsekwencji własnych wyborów

Kultura roszczeniowa – dlaczego współczesne kobiety oczekują księżyca z nieba

Spróbuj przypomnieć sobie ostatnią rozmowę z samotną znajomą trzydziestolatką. Jak opisywała swojego wymarzonego partnera? Ile z tych cech brzmiało jak lista życzeń do Świętego Mikołaja, a nie realny opis człowieka z krwi i kości?

„Powinien być ambitny, ale mieć dla mnie czas. Zarabiać dobrze, ale nie być materialistą. Silny i męski, ale jednocześnie wrażliwy. Romantyczny, ale nie nachalny. Stabilny, ale spontaniczny…” To nie jest opis partnera – to katalog wzajemnie wykluczających się cech, lista marzeń, która nigdy nie zostanie spełniona.

Fabryka złudzeń

Skąd się bierze ta epidemia nierealistycznych oczekiwań? Odpowiedź jest prosta – z hollywoodzkich filmów, seriali Netflixa i kolorowych magazynów, które od dekad karmią kobiety fantazjami o idealnym mężczyźnie, który pewnym krokiem wkracza w ich życie i rozwiązuje wszystkie problemy.

„O mój Boże, nie uwierzysz, co zrobiła!” – moja przyjaciółka Karolina, 32-letnia specjalistka HR, niemal wypluwając kawę z oburzenia. „Justyna, pamiętasz ją? Ta zawsze idealnie ubrana, z tym bobem od najdroższego fryzjera w mieście. Wczoraj oznajmiła mi z kamienną twarzą, że zerwała z Adamem. PO TRZECH LATACH! Wiesz dlaczego? 'Bo nie czułam motyli w brzuchu.’ Ten facet był cholernym skarbem! Stabilny finansowo, opiekuńczy, planowali wspólny kredyt na mieszkanie! A ona mi tu wciska jakieś 'motyle’! Gdy zapytałam, co konkretnie jej nie pasowało, wzruszyła tymi swoimi chudymi ramionami i powiedziała z miną pięciolatki: 'Po prostu nie czułam TEGO. Wiesz, tego dreszczyku jak w filmach. Chyba zasługuję na coś więcej, co nie?'”

Gdy pytam Karolinę, czy ktokolwiek z jej znajomych doświadczył „motyli w brzuchu” w związku trwającym dłużej niż rok, zapada krępująca cisza.

Mit wiecznego motyla

Problem w tym, że „motyle w brzuchu” to produkt uboczny niepewności i nowości, a nie fundament trwałej relacji. To jak oceniać wartość samochodu na podstawie zapachu nowego auta, który znika po kilku miesiącach. Ale współczesne kobiety, karmione przez dekady romantycznymi komediami, oczekują, że związek zawsze będzie przypominał trzeci akt filmu z Hugh Grantem.

„Co to do kurwy nędzy ma być?!” – Tomek, 38-letni inżynier, uderza pięścią w stół w barze, aż podskakują szklanki. „Moja żona, matka naszego dziecka, spędza całe weekendy gapiąc się w te wszystkie gówniane programy typu 'The Bachelor’ i podobne ścierwo, a potem patrzy na mnie jak na niedorajdę, jakby moja wypłata inżyniera była jakimś żartem. 'Dlaczego nigdy nie zabierasz mnie na kolacje ze świecami i szampanem? Gdzie są kwiaty? Dlaczego nie jesteśmy spontaniczni?’ A ja, kurwa, siedzę i myślę: czy ona serio oczekuje, że po 10 godzinach w pracy, odbieraniu dziecka z przedszkola i sprzątaniu domu, bo ona miała 'ciężki dzień’, będę jeszcze odgrywał jakiegoś księcia z bajki? Patrzy na tych wszystkich wyrzeźbionych modeli w telewizji, którzy zabierają kobiety helikopterem na prywatną plażę i myśli, że to jest realne? HELIKOPTEREM! Zarabiam ponad średnią krajową, ale nie jestem pieprzonym milionerem ze sztabem scenarzystów!”

Porównywanie zamiast doceniania

Media społecznościowe tylko pogłębiają ten problem. Kobiety nie tylko porównują swoich partnerów do filmowych ideałów, ale także do wyidealizowanych obrazków z życia innych par, starannie wyselekcjonowanych i wyretuszowanych na Instagramie.

„Czy widziałaś, gdzie Anka pojechała na rocznicę? Na Malediwy! M-A-L-E-D-I-W-Y!” – dochodzi mnie strzępek rozmowy z sąsiedniego stolika w kawiarni. Dwie elegancko ubrane trzydziestolatki pochylają się nad telefonami, przewijając instagramowe profile. „Cały tydzień w pięciogwiazdkowym resorcie, prywatne wille na wodzie, kolacje na plaży! A wiesz co zrobił mój Marek na naszą piątą rocznicę? Zabrał mnie do restauracji. W CENTRUM HANDLOWYM! I jeszcze miał czelność wyglądać, jakby oczekiwał podziękowań! Jakbym powinna być wdzięczna, że w ogóle pamięta, ile lat jesteśmy razem! Słuchaj, może to już czas, żeby się rozejrzeć za kimś, kto umie docenić wartościową kobietę…”

„Dlaczego on nie zabiera mnie na takie wakacje jak mąż Anki?” „Czemu nie dostaję kwiatów co tydzień jak Magda?” „Dlaczego nie kupił mi takiego pierścionka zaręczynowego jak ma Basia?”

W tych pytaniach kryje się istota problemu – oczekiwanie, że związek to ciągłe dostawanie. Miłość przestała być dawaniem, stała się pobieraniem – jak subskrypcja Netflixa, która ma nieustannie dostarczać rozrywki i emocji.

Terapia zamiast pracy nad sobą

Psycholog Daniel Mikołajczak, specjalizujący się w terapii par, ze zmęczeniem pociera skronie: „Widzę to niemal codziennie w moim gabinecie. Kobieta, zwykle po trzydziestce, przychodzi i przez godzinę wylicza wszystkie 'niedoskonałości’ swojego partnera. Oczekuje, że jako terapeuta powiem jej: 'Tak, ma pani absolutną rację, on jest okropny, musi się zmienić albo powinna pani go zostawić.’ Gdy sugeruję, że może warto przyjrzeć się także jej postawie i oczekiwaniom, często reaguje jakbym ją spoliczkował. 'Płacę panu za wsparcie, a nie za atakowanie mnie!’ – usłyszałem od klientki, która przez całą sesję opisywała męża jako 'niedojrzałego’, bo… uwaga… nie potrafił odgadnąć, że jej milczenie oznacza, że jest zła, a nie zmęczona! Najwyraźniej telepatia to teraz podstawowa umiejętność dobrego męża.”

Szczególnie niepokojąca jest rosnąca lista materialnych oczekiwań. Na popularnych forach internetowych dla kobiet regularnie pojawiają się dyskusje o tym, ile „powinien” zarabiać potencjalny partner, jakiej marki samochód „powinien” prowadzić, jakie wakacje „powinien” fundować. Słowo „powinien” odmieniane jest przez wszystkie przypadki.

„Nie wiem, czy się śmiać, czy płakać” – Piotr, 35-letni prawnik, kręci głową z niedowierzaniem. „Byłem na pierwszej randce z kobietą, którą poznałem przez aplikację. Wydawała się świetna – oczytana, inteligentna, z poczuciem humoru. Po dwudziestu minutach przyjemnej rozmowy nachyliła się przez stół i zapytała, patrząc mi prosto w oczy: 'To powiedz mi szczerze – ile dokładnie zarabiasz miesięcznie? I czy stać cię na mieszkanie w centrum, czy tylko na przedmieściach?’ Byłem tak zaskoczony, że nie wiedziałem, co powiedzieć. Gdy zauważyłem, że to dość osobiste pytanie jak na pierwsze spotkanie, machnęła ręką i powiedziała z rozbrajającą szczerością: 'Daj spokój, nie bądź taki wrażliwy. Mam 34 lata, nie mam czasu na marnowanie miesięcy na związek bez perspektyw. Chcę po prostu wiedzieć, czy spełniasz moje podstawowe kryteria.’ PODSTAWOWE KRYTERIA! Jakbym przyszedł na rozmowę kwalifikacyjną do pracy, a nie na cholerną randkę!”

Księżniczki z nierealnymi oczekiwaniami

Wychowane na bajkach Disneya, a potem na romantycznych komediach i serialach typu „Sex w wielkim mieście”, dzisiejsze kobiety często zapominają, że partner to człowiek, a nie produkt z listy życzeń, który można zamówić z dokładną specyfikacją. Co więcej, same rzadko zadają sobie pytanie, co one wnoszą do związku, oprócz listy oczekiwań.

„To jest właśnie ten paradoks, który doprowadza mnie do szału!” – Alicja Nowak, trenerka relacji, nie hamuje emocji. „Przychodzi do mnie klientka i przez godzinę opisuje swojego wymażonego partnera. Ma być wysoki, ale nie za wysoki. Zarabiać dużo, ale nie być pracoholikiem. Być emocjonalny, ale nie płaczliwy. Opiekuńczy, ale nie kontrolujący. Ambitny, ale obecny. Silny, ale wrażliwy… Lista nie ma końca! A gdy pytam: 'A co TY masz do zaoferowania? Jakie są TWOJE mocne strony jako partnerki?’ – patrzy na mnie jak na kosmitę. Najczęstsza odpowiedź? 'No… jestem ładna. I wykształcona.’ W najlepszym wypadku. Niektóre naprawdę nie potrafią wymienić NICZEGO, co wnoszą do związku. Jakby samo ich istnienie było bezcennym darem, za który każdy facet powinien dziękować na kolanach codziennie rano. To jest ten toksyczny wpływ mediów i popkultury – przekonanie, że wyjątkowa, idealna miłość należy się każdej kobiecie po prostu dlatego, że oddycha.”

Ta asymetria oczekiwań jest szczególnie widoczna w kontekście finansowym. Współczesne kobiety chcą równości w miejscu pracy i w polityce, ale jednocześnie oczekują tradycyjnego podejścia, gdy przychodzi do płacenia rachunków czy fundowania rozrywek.

„Oczywiście, że jestem niezależna!” – zapewnia gorliwie Ania, 30-letnia graficzka, popijając modne matcha latte za 25 złotych. „Zarabiam własne pieniądze, mam swoje mieszkanie, sama podejmuję decyzje. Równość płci jest dla mnie bardzo ważna.” Po chwili dodaje bez cienia ironii: „Ale też uważam, że facet powinien płacić za randki. Wszystkie. To pokazuje, że mu zależy i że jest gotowy się mną zaopiekować. To kwestia szacunku.”

Gdy pytam, jak ona pokazuje, że jej zależy, odpowiada po długiej chwili zastanowienia: „No… przychodzę na te randki i poświęcam mu swój cenny czas? To chyba wystarczający dowód?”

Rozdźwięk między oczekiwaniami a rzeczywistością

Najbardziej ironiczne jest to, że kobiety z najbardziej wyśrubowanymi oczekiwaniami często same nie spełniają podstawowych kryteriów dobrej partnerki – nie potrafią gotować, nie interesują się finansami, nie pracują nad sobą, a ich główną rozrywką jest scrollowanie mediów społecznościowych i oglądanie seriali.

„Mam dosyć bycia tym złym!” – Adam, 36-letni przedsiębiorca, zalewa się trzecim piwem w barze. „Moja była miała listę wymagań długą jak Biblia. Musiałem zarabiać minimum trzy razy więcej niż ona, mieć zawsze idealną sylwetkę, być spontanicznym i zabierać ją na egzotyczne wakacje, ale jednocześnie zapewniać poczucie stabilności i bezpieczeństwa finansowego. A sama? Pracowała na pół etatu jako 'konsultantka social media’, co oznaczało, że wrzucała kilka postów tygodniowo. Jadła głównie na wynos, bo 'nie miała czasu gotować’. Kiedy ostatni raz byliśmy na siłowni, spędziła 30 minut robiąc selfie i 10 minut na bieżni, po czym musiała odpocząć. I jej wyobrażenie o wspólnym wieczorze? Ja gotuję, a ona leży na kanapie, scrollując Instagram i narzekając, że nic ciekawego się nie dzieje. Gdy sugerowałem, że może warto też z jej strony włożyć trochę wysiłku w związek, patrzyła na mnie jakbym co najmniej oświadczył, że Ziemia jest płaska. 'Dlaczego jesteś taki wymagający?’ – pytała z wyrzutem. Ja?! Wymagający?! Ja tylko chciałem związku, w który obie strony wkładają podobny wysiłek!”

Co gorsza, kobiety z nierealistycznymi oczekiwaniami często kończą samotnie, odrzucając dobrych mężczyzn w pogoni za iluzją, która istnieje tylko w ich głowach. A gdy zegar biologiczny zaczyna tykać coraz głośniej, nagle okazuje się, że tamci „niedoskonali” kandydaci dawno znaleźli partnerki, które doceniły ich takimi, jakimi są.

„Nigdy nie przestanę żałować swojej głupoty” – mówi cicho Monika, 42-letnia singielka, patrząc w dal. „W wieku 28 lat byłam zaręczona z Tomkiem. Był solidny, kochający, pracowity, mieliśmy wspólne plany, wartości, pasowaliśmy do siebie. Ale wydawał mi się taki… zwyczajny. Pracował w korpo, lubił spokojne weekendy, nie był duszą towarzystwa. Wszystkie przyjaciółki powtarzały mi: 'Zasługujesz na kogoś, kto sprawi, że będziesz czuła się wyjątkowo! Kogoś, kto roznieci w tobie ogień!’ Głupie magazyny pisały to samo. Więc zerwałam zaręczyny. Chciałam 'prawdziwej miłości’. Teraz, gdy widzę go z żoną i trójką wspaniałych dzieci, gdy widzę jak się razem śmieją i wspierają po 15 latach małżeństwa, czuję się jak kompletna idiotka. Ten 'ogień’, którego szukałam? To była iluzja. Prawdziwe szczęście miałam na wyciągnięcie ręki, ale byłam zbyt zaślepiona wyimaginowanym ideałem, żeby to docenić.”

Czy jest nadzieja?

Czy jest nadzieja na zmianę? Być może. Coraz więcej kobiet, zwłaszcza tych, które na własnej skórze doświadczyły konsekwencji nierealistycznych oczekiwań, zaczyna mówić o tym problemie otwarcie. Pojawiają się blogi i kanały YouTube promujące zdrowsze podejście do relacji, oparte na wzajemnym dawaniu, a nie jednostronnym pobieraniu.

Jednak dopóki filmy, seriale i media społecznościowe będą bombardować kobiety wizją idealnego związku, wielu mężczyzn będzie nadal słyszeć: „Jesteś wspaniały, ale…”

I to „ale” będzie początkiem końca potencjalnie wartościowej relacji – poświęconej na ołtarzu nierealistycznych oczekiwań i księżyca z nieba, którego nikt nie jest w stanie dostarczyć.